3/19/2020

Stare akcesoria

Mam wrażenie, że moja nieregularność w dodawaniu postów nie jest dobra, ale nic nie poradzę na to, że raz mam ochotę dodać dziesięć wpisów w tym samym czasie, a później milczę przez miesiąc. Wybaczcie mi. Dzisiaj chyba więcej zdjęć niż opisu, pokażę Wam moje stare rzędy, czy coś. Siedzę chora w domu, nawet z pieskami nie mogę się powłóczyć, ale spokojnie to nie korona.


Nawet są stare podpisy :") Na pierwszy ogień pójdą szory. To było coś. Mieściły się na każdego mojego ziemniaka, były uniwersalne i ładne. I miały podgardle zapinane na rzep.

























Faktycznie problem miałam jedynie z wodzami no i nie miałam do czego ich podczepić, nie żebym wiedziała jak to zrobić, nawet gdybym miała wóz.


Na Pameli wyglądają chyba lepiej.


Okej, Filip ogrywa w tej walce wszystkich. Pięknie w tym wygląda.

























Od zawsze lubiłam to drugie zdjęcie. 


Tutaj mamy ogłowie, które służyło mi bardzo długo. Chyba urwało mi się od niego podgardle, ale nie jestem pewna.


A tutaj inne ogłowie prezentuje Flash. Też je bardzo lubiłam.


Tutaj mój ulubiony i jedyny kantar oraz ogłowie w przybliżeniu.


I na koniec siodełko Pamelsona. 

Kantar rozerwała mi siostrzenica, uwiąz zgubiłam, siodło chyba mam, ale z puślisk zrobiłam obroże dla koni, ogłowia, które prezentowała Flash i Foolish zepsułam, bo potrzebowałam części, szory chyba też już nie żyją. Zostały tylko wspomnienia i zdjęcia i czapraki.

AKTUALIZACJA: Znalazłam brązowe ogłowie Flash oraz szory i siodło i ogłowia do szorów. Łza mi się w oku zakręciłam, kiedy sobie pomyślałam, że mogłam to zniszczyć, a jednak mam!

3/17/2020

Clementine

Podczas robienia zdjęć do postu o Flash przypomniało mi się, że muszę też opisać Clementine, wiec pobiegłam po nią do domu i odkryłam nowe fajne tło do statycznych i pokazowych fotek.


Klementyna jest gniadą klaczą rasy Clydesdale i wraz z Enigmą i Philem zdobi główną półkę w pokoju, która jest przeznaczona dla vip'ów. Jako model ładnie oddaje specyfikę rasy, ma długie nogi, zaczątki szczotek pęcinowych i bystre oko. Maść, jak to u kolekciaków bywa, jest trochę przejaskrawiona, ale nie na tyle, żeby całkowicie skreślać model. W porównaniu do ogiera ardeńskiego jest zwykła. Grzywę ma czarną, ogon siwy, trochę mnie to drażni, ale przymykam oko, bo i tak jej nie przemaluję. 


Źróbka jest bardzo ładnie wyrzeźbiona i ma też cienie, ale niestety nie zdołałam ich uchwycić. Nie ma kasztanów.


Na głowie ma dość szeroką łysinę, która ciągnie się niema do końca różowego pyska. A! Ma włosy w uszach.


Bardzo spodobał mi się jej pysk pod tym kontem. Ogólnie z jej pyska bije spokój, może dlatego została jednym z moich ulubionych koni?


Na dole zdjęcie ukazujące podwozie Klementynki, widać strzałki i płeć.


I ostatnie już zdjęcie dla porównania. Dorosły belgijski koń zimnokrwisty Burgund - Safari Ltd. VS źrebię Clydesdale Clementine - CollectA. Burgund wygląda przy niej jak zapasiony kuc, ale cóż. Ogólnie klaczka jest fajna, godna polecenia, nie mam się do czego przyczepić. Jeśli zbieracie źrebaki, to polecam, u mnie podobnie jak reszta młodziaków pojawiła się przypadkiem, ale zajęła już odpowiednie miejsce na półce. Dziękuję za przeczytanie i do następnego!


3/15/2020

Złoty Koń

Flash nerwowo przebierała nogami. Podróż przyczepą trwałą już dwie godziny, a klacz ani trochę się nie uspokoiła. Po kolejnych, trudnych piętnastu minutach samochód w końcu zatrzymał się na żwirowym podjeździe. Z auta wyszły dwie postacie, były to właścicielki stadniny. Ingreed – niższa, o włosach w kolorze pszenicy weszła do przyczepy, aby odwiązać nowego mieszkańca stajni,  w tym czasie jej córka Elise z pomocą stajennego opuściła klapę i zniecierpliwiona Flash w końcu mogła wyjść i  stanąć na stabilnym gruncie. Sierść klaczy lśniła od potu w bladym, popołudniowym słońcu, a nad jej ciałem unosiły się białe kłęby pary.
–  I jak myślisz, będzie coś z tego? – zapytała Elise, wskazując brudną ręką na nieco wychudzoną kasztankę. Obie kobiety zawiesiły spojrzenie na nerwowej klaczy. Była niewysoka, nie posiadała wyrazistego kłębu, grzbiet miała trochę długi, ale nie na tyle, by całkowicie wykluczyć ją z hodowli. Miała dużą głowę oraz bystre oczy, które ciągle obserwowały otoczenie, kończyny nieco szablaste*, co było pożądaną cechą w rasie. Według poprzednich właścicieli bardzo dobrze sprawowała się w siodle, ładnie poruszała się we flat walku oraz pozostałych dodatkowych chodach.
– Myślę, że tak – odpowiedziała entuzjastycznie In. Podeszła do klaczy i pogładziła jej złoty łeb.


Błyskawica galopowała wzdłuż drewnianego ogrodzenia i rżała przewlekle, nawołując konie z sąsiedniego pastwiska. Jej gęsta grzywa opadała na obie strony umięśnionej szyi, była splątana i niechlujna. Sama klacz była umalowana błotem, ale tak właśnie wyglądał szczęśliwy koń. Na przestrzeni miesięcy, które spędziła na farmie pokazała się jako dzika, ale z wielkim sercem. Została koniem terenowym ze względu na swoje wielkie oddanie oraz odwagę. Nie straszny był jej rów, przeprawa przez rzekę, czy stromy zjazd. Idealnie reagowała na każdy sygnał, lecz była też bezwzględna, jeśli chodziło o błędy jeźdźca, na które natychmiast zwracała uwagę. Nie należała do koni wylewnych, zdecydowanie wolała towarzystwo kopytnych, a kiedy jej stado opuszczało pastwisko zachowywała się właśnie, tak jak powyżej. Na szczęście jej samotność nie trwała długo, bo chwilę po zniknięciu Bershki – jej srokatej towarzyszki – pod płotem pojawiła się uśmiechnięta Elise z uwiązem w ręce. Flash błyskawicznie znalazła się pod bramą i czekała, aż dziewczyna przypnie linkę do jej kantara. To jeden z nielicznych momentów, podczas których klacz szczerze cieszyła się na widok człowieka.


Mimo młodego wieku, bo zaledwie ośmiu lat, w stadzie Flash zajmowała pozycję liderki. Na pastwiskach najczęściej można ją spotkać z Foolishem, który również ustawiał stado pod siebie. Oba konie polubiły się od pierwszej chwili i aż dotąd tworzą świetną parę.

Bershka, Julia i Flash.

I na dziś to chyba wszystko. Mogłabym trochę poczekać z publikacją, ale nie mogę. Niemalże cały dzień spędziłam na dworze, robiąc zdjęcia modelom i jestem szczęśliwa, że w końcu mogłam się nimi zająć. Fotografie nie są najlepsze, ale myślę, że liczy się dobra zabawa. Co do opowiadania, to jeszcze nie do końca wiem, w jakiej formie będą pozostałe części, z tej jestem nawet zadowolona. Naprostuję już teraz fragment o tym, że Flash i Foolish tworzą dobrą parę, chodzi tu o to, że dobrze się dogadują i są po prostu końskimi przyjaciółmi i w pewnym stopniu kierują stadem, bo to też nie jest tak, że tylko dwa konie mają władzę, ale to raczej temat na inny post. Po prostu jest to końska przyjaźń. Czy po tym wszystkim polubiłam brzydką Flash? Zdecydowanie, chociaż teraz widzę ją jako żywego konia, który gdzieś tam faktycznie galopuje ze zbyt długą grzywą i jest na prawdę dziki.

Dziękuję za przeczytanie i do następnego!

Ok aktualizacja. Po pierwsze rzucę Wam link do strony polskiej hodowli TWH ---> klik
*Kończyny szablaste są uznawane za wadę w budowie, jednak w rasie TWH są pożądaną cechą.
Kończyny szablaste są też dopuszczalne w hodowli koni ras prymitywnych np. konik polski, hucuł i nie zwraca się na to aż tak uwagi

.