11/19/2018

[Nie] British Spotted Pony, ale nadal ładny

Uwielbiam zakupy stacjonarne, zwłaszcza jeśli chodzi o wybieranie modelu wśród sponiewieranych figurek. Ostatnio wybrałam się na wycieczkę, z celem zakupu nowości z Collecty z 2018 roku, oczywiście byłam pewna, że na sklepach jeszcze ich nie będzie, ale nadzieja umiera ostatnia. Tak jak myślałam, tak też było. Na szczęście w zapasie miałam już upatrzoną inną kobyłkę i tak oto do domu wróciłam z brytyjskim kucem w kropki.


British Spotted Pony, bo o niej mowa jest jednym z lepszych modeli, jakie dane mi było kupić. Ma statyczną, lecz ciekawą pozę. Dużo detali, intrygujące spojrzenie i jest w kropki. To mój pierwszy koń w kropki. A na dodatek ładnie wygląda w tych kropkach. Stop.
Wcześniej nigdy nie słyszałam o tej rasie, ewentualnie z katalogu Collecty, więc postanowiłam zagłębić się w temat i sięgnęłam po podręczną, internetową encyklopedię, czyli Wikipedię. Ciocia Wiki powiedziała mi, że jest to rasa kuców, która cechuje się posiadaniem maści tarantowatej oraz przekazała kilka innych niecennych informacji.

Fany. Już widzę, że mój aparat ją kocha.
Klacz jest maści kasztanowatej leopard. Jej głowa jest ładnie wyrzeźbiona, ma sporo detali, między innymi zmarszczki w kącikach pyska, które dodają jej realizmu. Kobyła ma wyrzeźbioną sierść, posiada zmarszczki, które niestety są słabo widoczne przez jej kolor. 


Firma trochę zawaliła malowanie kopyt. Nie podoba mi się, że są jednolicie brązowe, w kolorze skarpetek na nogach klaczy. Strzałki są na swoim miejscu. 



Lubię to denne zdjęcie. ;)
Nie wiem, czy mogę napisać coś więcej. Fany stoi stabilnie, ma twarde nogi. Jest ładna, okrągła, nie posiada dziwnego wgłębienia pomiędzy przednimi nogami a brzuchem tak, jak niektóre inne modele Collecta. Z czystym sumieniem mogę ją polecić. 

Na koniec grupowe zdjęcie ze źrebakami.


PS. Spadł już u Was śnieg?
BlueMerlle

11/18/2018

Źrebięta

Halko. Dziś post dłuższy, przynajmniej tak mi się wydaje, bo mam zamiar przedstawić w nim wszystkie swoje źrebięta. Bez przedłużania zapraszam do czytania.

~~~

Źrebię Mini Shetty

Jest to konik z 2015 r. i przedstawia on klaczkę wyżej wymienionej rasy. Moo (bo tak ma na imię) jest małą rudą kulką, która moim zdaniem bardziej przypomina krowę, niż konia, ale mimo wszystko jest najbardziej uroczym stworzeniem, jakie dane mi było kupić. 


Następnym konikiem jest źrebię Pinto APH z 2016 roku. Tin Tin jest wysokim, długonogim przedstawicielem rasy. Wygląda nieco, jak osiołek, ale to dodaje mu uroku. Ma zaznaczoną płeć, ale nie ma kasztanów i strzałek. Nie kupiłabym go z własnej woli, ale nie żałuję, że go mam. Jest jednym z powodów, dla których poluję teraz na jakąś klacz pinto, która posłuży za jego matkę. 

Nie umiem zrobić mu ładnego zdjęcia.
Pozostając przy pintoszach, teraz przedstawię ogiera z Collecty, który zawitał do mnie w tym roku. Jego firmowa nazwa to Pinto Palomino, ale u mnie dostał na imię Bon Bons. Model jest ładnie wyrzeźbiony, płeć została zaznaczona, są strzałki, kasztanów brak. Konik jest uroczy, ale chyba na tym się kończy. Jest to kolejny model, który pojawił się u mnie przypadkiem. 


Źrebak ma ładny pyszczek, ogólnie prezentuje się dość dobrze, ale odrzucające jest jego malowanie. Nie do końca wiem, co firma miała na myśli malując mu kopyta na biało, koronkę zaznaczając brązową farbą, tak aby dalej nogi znów były białe. I oczy, są duże, ale przy całkowitym braku cieni wyglądają, jak u kosmity, a szkoda, bo konik ma bardzo duży potencjał.

Ogierek Tinker był moim pierwszym modelem CollectA. Jest ładny, ma dokładną rzeźbę, strzałki, kasztany, choć one akurat nie są pomalowane. Nie rozróżniam chodów u modeli, ale on prawdopodobnie galopuje. Jest to wielka, łaciata krówka, którą uwielbiam.


Na koniec pozostawiłam źrebię Zebry z National Geographic. Nie jest dokładne, pasy na plecach są niejednolicie zlane. Widać szwy, konik nie ma płci ani innych detalów, ale... Lubię go. Jest uroczym, paskowanym niczym, który ożywia kolekcję. Dałam jej na imię Pinkie Pie.


Tym paskowanym akcentem kończę i do następnego.
BlueMerlle

11/01/2018

Jesienne porządki

Choroba jest najgorszą z rzeczy możliwych, ale z drugiej strony dzięki niej mam teraz sporo czasu na blog i modele + dwa dodatkowe dni wolnego (wtorek i środa 31/30.10). Te dni dały mi niezłego kopa, dzięki któremu na blogu pojawiają się nowe posty w krótkich odstępach czasowych. Dziś co nieco o sprzątaniu i o podejmowaniu decyzji dotyczących kupna modeli.

~~~

Z powodów wyżej wymienionych w końcu znalazłam czas, aby wykąpać swoją kolekcję. Robiłam to pierwszy raz, więc po prostu opłukałam modele w wodzie, nie za ciepłej i nie za zimnej. Zależało mi głównie na usunięciu kurzu. 

Mamma Mia we własnej osobie.

Zaczęłam od źrebiąt. Następnie stopniowo brałam większe konie, ale nie o tym będzie dzisiejszy post. Mianowicie, kiedy już tak trzymałam w ręce dany model, przypominała mi się cała jego historia. Jak, gdzie, kiedy i po co go kupiłam? Dlaczego on, a nie jakiś inny?
Moją przygodę z kolekcjonerstwem zaczęłam od 6 modeli, ale nie były one kupione w tym samym czasie, zdobycie ich zajęło mi około a może nawet ponad pół roku.  Siwa klacz Shire oraz gniada Trakenka, którą już mogliście poznać, zapoczątkowały moją kolekcję. Minęły cztery lata, a nadal je lubię i nie zapowiada się, aby zniknęły z mojej półki. Mają w sobie to coś. 

Enigma Shire. Pierwszy koń w kolekcji.

Dalej był ogier Hanowerski z 2009 roku oraz klacz Andaluzyjska z 2010. Uwielbiam ten duet, właściwie lubię wszystkie modele, które przybyły do mnie do końca 2016 roku. Później zaczynają się schody. Jestem w stanie przyznać, że rok 2017 był najgorszym okresem mojego hobby, wtedy też przybyły do mnie najgorsze modele, a na dodatek kupiłam je świadomie. Ilość, nie jakość.
Przybyło wtedy do mnie łącznie 11 koni, lubię osiem z nich, reszta mogłaby gnić w koszu. I teraz zadaję sobie pytania wcześniej wymienione. Po co? Dlaczego? Sama nie wiem. Chciałam i już. 
Nie chcę ich sprzedawać, ale z drugiej strony jestem pewna, że prędzej, czy później to zrobię, chyba że stanie się cud i spodobają mi się. 

I po myciu, w nowym ustawieniu.

Tym pięknym zdjęciem zakończę dzisiejszy post. Był bardziej dla mnie, niż dla was, bo musiałam nakreślić sobie sytuację, ale myślę, że możecie go traktować, jako mała przestroga. Dziś również zachęcam was, abyście napisali w komentarzu, czy również posiadacie modele, których nie lubicie, a mimo to nadal zdobią wasze półki. 

Pozdrawiam i do napisania!