Dzień dobry. Nie było mnie tutaj od 22 dni. Oczywiście co jakiś czas sprawdzałam statystyki bloga i regularnie zaglądałam również do Was, ale poza tym jakoś się opuściłam. Byłam na wakacjach, ale ogólnie zauważyłam, że każdy jakoś sobie w tym miesiącu odpuścił, może to dobrze? Przerwa od internetu jest ważna. Teraz już jestem w domu i dopiero się pozbierałam po tym szoku wyjazdowym. Spędziłam łącznie dwadzieścia godzin w pociągu, kilkanaście godzin w autobusie, ale było warto. Nie wzięłam ze sobą żadnego modelu, nie odwiedziłam żadnej stajni, ale po mieście, w którym mieszkałam chodziły kucyki, więc któregoś dnia skusiłam się, aby je pogłaskać, a nawet przytulić. Spotkałam się z przyjaciółką, którą poznałam w blogosferze, to było wspaniałe doświadczenie. Poznać w końcu osobę, z którą piszesz niemal codziennie i w końcu, po tylu latach stajecie twarzą w twarz. Zwiedziłam Gdańsk, oczywiście zahaczyłam o największe, według mnie atrakcje tego miasta, czyli koło widokowe i cudowną karuzelę z konikami. W międzyczasie pojawiły się wyniki matur. Człowiek wiedział, a i tak się łudził, ale spokojnie nie wyszło mi tylko z matmy. W domu urodziły się dwa nowe źrebaki, także nie ma nudy. No i w końcu przyszedł do mnie mój wyczekiwany tygodniami model Elfiny i to właśnie jemu poświęcony jest ten post. Po krótkim wstępie zapraszam do głównej części posta.
Już w tamtym roku zaczęłam rozmyślać nad tym zakupem, w tym roku z okazji dnia dziecka w końcu się zdecydowałam. Elfina została wyrzeźbiona przez Magdalenę Sendor (inst. magdalenasendor) na podstawie zdjęć, które udostępniłam artystce. Model został wykonany z gliny Super sculpey, był wypiekany. Pies został pomalowany farbami akrylowymi, ma nabłyszczone oczy, nos oraz końcówkę ogona. Nie klei się, ale zastanawiam się nad tym, czy była psikana jakimś werniksem, czy coś.
Jestem bardzo zadowolona z rzeźby, malowania i ogólnie wykonanej pracy. Delfina powstała w około miesiąc, oddane zostały najważniejsze szczegóły mojego kundla no i po prostu roztapiam się nad tym pieskiem.
Chyba po prostu zostawię tutaj zdjęcia i sami ocenicie, jak wyszła.
Trochę boli mnie spód łapek, ale nie można mieć wszystkiego. Czuję, że wyszłam z opisowej wprawy, a z drugiej strony, jakoś nie umiem oceniać tego psa.
Jeśli macie jakieś pytania na temat figurki/zamawiania itp. piszcie śmiało w komentarzach, ja z całego serca polecam Panią Magdalenę i myślę, że jeszcze niejeden piesek od niej zamieszka w moim domu.
Tymczasem do następnego!