11/01/2018

Jesienne porządki

Choroba jest najgorszą z rzeczy możliwych, ale z drugiej strony dzięki niej mam teraz sporo czasu na blog i modele + dwa dodatkowe dni wolnego (wtorek i środa 31/30.10). Te dni dały mi niezłego kopa, dzięki któremu na blogu pojawiają się nowe posty w krótkich odstępach czasowych. Dziś co nieco o sprzątaniu i o podejmowaniu decyzji dotyczących kupna modeli.

~~~

Z powodów wyżej wymienionych w końcu znalazłam czas, aby wykąpać swoją kolekcję. Robiłam to pierwszy raz, więc po prostu opłukałam modele w wodzie, nie za ciepłej i nie za zimnej. Zależało mi głównie na usunięciu kurzu. 

Mamma Mia we własnej osobie.

Zaczęłam od źrebiąt. Następnie stopniowo brałam większe konie, ale nie o tym będzie dzisiejszy post. Mianowicie, kiedy już tak trzymałam w ręce dany model, przypominała mi się cała jego historia. Jak, gdzie, kiedy i po co go kupiłam? Dlaczego on, a nie jakiś inny?
Moją przygodę z kolekcjonerstwem zaczęłam od 6 modeli, ale nie były one kupione w tym samym czasie, zdobycie ich zajęło mi około a może nawet ponad pół roku.  Siwa klacz Shire oraz gniada Trakenka, którą już mogliście poznać, zapoczątkowały moją kolekcję. Minęły cztery lata, a nadal je lubię i nie zapowiada się, aby zniknęły z mojej półki. Mają w sobie to coś. 

Enigma Shire. Pierwszy koń w kolekcji.

Dalej był ogier Hanowerski z 2009 roku oraz klacz Andaluzyjska z 2010. Uwielbiam ten duet, właściwie lubię wszystkie modele, które przybyły do mnie do końca 2016 roku. Później zaczynają się schody. Jestem w stanie przyznać, że rok 2017 był najgorszym okresem mojego hobby, wtedy też przybyły do mnie najgorsze modele, a na dodatek kupiłam je świadomie. Ilość, nie jakość.
Przybyło wtedy do mnie łącznie 11 koni, lubię osiem z nich, reszta mogłaby gnić w koszu. I teraz zadaję sobie pytania wcześniej wymienione. Po co? Dlaczego? Sama nie wiem. Chciałam i już. 
Nie chcę ich sprzedawać, ale z drugiej strony jestem pewna, że prędzej, czy później to zrobię, chyba że stanie się cud i spodobają mi się. 

I po myciu, w nowym ustawieniu.

Tym pięknym zdjęciem zakończę dzisiejszy post. Był bardziej dla mnie, niż dla was, bo musiałam nakreślić sobie sytuację, ale myślę, że możecie go traktować, jako mała przestroga. Dziś również zachęcam was, abyście napisali w komentarzu, czy również posiadacie modele, których nie lubicie, a mimo to nadal zdobią wasze półki. 

Pozdrawiam i do napisania!

4 komentarze:

  1. Ugh, nakupiłam modeli do przeróbki... xc M.in Boomerang Breyera, dwie sztuki. Lil ledwo maźnięty farbą i i tak do zrobienia od zera... Nieukończone: Mleczny, klacz mustanga, breyerka nazwana przeze mnie Death Angel... Trochu tego jest >.<
    A te dwa koniki radziłabym wziąć na customy. To znaczy ja bym tak zrobiła, Ty rób co chcesz c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm nie jest to głupi pomysł. Bardzo dobry pomysł, ale nie jestem pewna, czy to będzie w stanie im pomóc. :( Mimo wszystko dziękuję za pomoc, z pewnością nad tym pomyślę!

      Usuń
  2. Jeju, nareszcie znalazłam Twojego bloga, kompletnie nie mogłam poszukać linku! Super post, a co do modeli to mam kilka takich, za którymi nie przepadam, a jakoś sobie stoją u mnie, bo tak. Wgl fajową masz kolekcje.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Jak widać, moje też stoją i może nawet się z nimi trochę przeprosiłam. Zmiana imienia czyni cuda. :3

      Usuń