Historia moja i Pam jest bardzo przewrotna, pierwotne miał być to pierwszy koń mojej siostrzenicy, właściwie nadal jest jej koniem, dlatego ma na imię Pam, Pamela to tylko rozszerzenie tego dziwnego imienia. Na szczęście dziecko jest na tyle dobre, że pozwala cioci trzymać wszystkie jej koniki u siebie na półce. Marzyłam o tym ogierku, fakt, byłam w pierwszej gimnazjum, ale to nie moja wina, że dopiero wtedy mogłam sobie pozwolić na spełnianie dziecięcych marzeń. Wydaje mi się, że była jesień, wieczór, moja siostra wróciła z miasta z tymże koniem. Kiedy go zobaczyłam, od razu zabłyszczały mi się oczy, chwyciłam go do ręki, już chciałam biec do siebie do pokoju, kiedy usłyszałam, że nie jest dla mnie. Mój świat przeżył nieduże trzęsienie ziemi, ale pokornie odłożyłam go na stół i poszłam do siebie. Było mi smutno, pamiętam, jakby to było wczoraj. Może nawet uroniłam kilka łez. W sumie teraz mogę się z tego śmiać, ale wtedy do śmiechu wcale mi nie było. Dobra, ale co dalej. Gabi przybyła na górę, porozmawiałyśmy, już nie pamiętam dokładnie tej części historii, lecz finalnie Pam stoi u mnie i nigdzie się nie wybiera. Mili, jako że jeszcze nie za dużo mówiła, nazwała Ardena Pamem, a ja rozszerzyłam to do Pameli, żeby nie było. I tym oto sposobem zyskałam nowego mieszkańca stajni.
Lubię go za to, że jest bardzo zbity. Koń ma krótką kłodę, zwartą, zad jest rozłupany i spadzisty. Nogi ma grube, lewa tylna jest lekko odstawiona, jakby ktoś go zmuszał do zrobienia kroku do przodu. Poprę swoją teorię tym, że nogi przednie ma z kolei bardziej pod kłodą, nie są ustawione pod kątem prostym, wszystko jednak psuje jego głowa, która jest zwrócona w bok. Ale to może tylko przerwa, a tak naprawdę Pamela próbuje uparcie zostać w miejscu?
Malowanie ciałka jest całkiem znośne, podobają mi się jego cienie, koń nie jest jednolity. Staranność trochę leży, grzywa oraz grzywka są niedomalowane, chociaż to może lepsze niż nadmiar farby. Oczy są jednolicie czarne i jedyne co mnie zastanawia, to te pasy na pysku odchodzące od jego warg. Ciekawy zabieg, na zdjęciu nie są aż tak uwydatnione, jak na żywo. I tutaj zaczynamy rozmyślać nad tym, co autor miał na myśli?
Możliwe, że twórcy chcieli przedstawić Pamelę, jako konia z kurtyzowanym ogonem, ale tutaj coś im nie wyszło, myślę, że nasz koń ma jedynie przycięte włosie i jego ogonek na szczęście nie ucierpiał. Będąc przy dolnych partiach ciała, muszę pochwalić szczotki pęcinowe, które mi osobiście bardzo się podobają. Nie są zbyt gęste, takie w sam raz dla ardena. No i kopytka. Są one zgrabne, rzeźba od spodu nie powala, kształt jest niekopytny, ale są strzałki, ale na szczęście tego nie widać. Nie ma podków.
Prawie bym zapomniała, oczywiście płeć zaznaczona. A skoro o zapominaniu mowa to wspomnę jeszcze o grzywie, która jest brzydka i płaska i bleh. To im akurat całkowicie nie wyszło, w sumie widziałabym go w irokezie lub całkiem bez? Z pewnością nie w tym falowanym kawałku niczego.
Na koniec zdjęcia z ardenem z Collecty, tak dla porównania. O nim również napiszę, tylko jeszcze nie wiem kiedy. Macie w swojej kolekcji ogiera Schleich, a może planujecie? Jakie jest Wasze zdanie na jego temat? Ja już się żegnam, dziękuję za przeczytanie i do napisania niebawem!
Ja posiadam oba koniska plus jeszcze schleichowe źrebię. I faktycznie, tego Schleichowego ogierka widziałabym w takim irokezie, bo całkiem bez to tak… nie wiem, pusto by było?
OdpowiedzUsuńJak dla mnie maść całkiem ładna i, co najciekawsze, u mnie grzywa i ogon są pomalowane prawie w całości, jakichś pustych przestrzeni nie widać… :D
Pozdrawiam!
U mnie nasada ogona leży, ale nadal jest dobrze. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam! :D
UsuńPosiadam tego Pana i jest to jeden z moich ulubionych ziemniaków ;D
OdpowiedzUsuńDostałam go od mojej mamy na imieniny, pamiętam ten moment, gdy po ciężkim dniu w szkole cieszyłam się nową i piękną figurką niespodzianką...
Bardzo przyjemny post i rzetelnie zrobiony opis ;)
Pozdrawiam!
Dziękuję bardzo! :D
UsuńPozdrawiam!
Posiadam konisko, bardzo je lubię :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cudny jest. :D
UsuńRównież pozdrawiam!
Arden jest według mnie najładniejszym Schleichem. I tyle. Sama chcę go od lat kilku (pora go wpisać na listę życzeń na blogu. Kurczę, niby to kolekcja jest niekompletna, a okazuje się ciągle, że to właśnie lista życzeń ma najwięcej braków). Kiedyś chciałam go na samo przemalowanie, ale teraz najchętniej wzięłabym się za drobne poprawki - te kopyta są straszne, puzdro też dziwne, należałoby go chyba wykastrować. I jak wspomniałaś o tej grzywie, to kurczę, tak... aż mam ochotę chwycić za nożyczki, ściachać co niepotrzebne i go zmoherować :3
OdpowiedzUsuńO kurde nie spodziewałam się tego, nigdy jakoś o nim nie wspominałaś. xD Niespodzianka! Ja bym wolała go w niemoherowej wersji, ale wszystko zależy od wykonania. :> W takim razie mam nadzieję, że prędzej, czy później do Ciebie trafi. :D
Usuń