10/25/2020

Jesienne zdjęcia i stajenne opowiastki.

    Cześć Słoneczka! Ostatnio trochę nostalgicznie podchodzę do świata, a teraz, gdy jest jesień i czuć ją wszędzie, po prostu nie potrafię się odpędzić od wspomnień. Mimo deszczowej i wietrznej pogody, mam masę energii i przez ostatnie dni wzięłam sporo modeli w plener, aby porobić im zdjęcia i właśnie na nich będzie się skupiał dzisiejszy post. Powiem szczerze, że sesja źrebaczkowa, nie była przemyślana. Znaczy była, lecz nie zwracałam za bardzo uwagi na wielkość przedmiotów dookoła i tło. Zależało mi jedynie na uwiecznieniu modelu oraz jesiennym klimacie. Mam nadzieję, że mimo niedociągnięć fotografie Wam się spodobają. :)


Cała gromadka, od lewej: Roszpunka, Mohaymen, Tin Tin, Bon Bons oraz Bianca.


Bon Bons i Bianca.


Zapominam, że źrebaki są wdzięcznymi modelami do pozowania oraz po prostu bycia. Patrząc z dystansu na swoją kolekcję, muszę przyznać, że większość młodziaków to srokacze. :p Nie planowałam tego!


   Zdjęcie Sashy oraz Columbii jest całkiem świeże, nawet nie ostygło, bo zostało zrobione zaledwie kilka godzin temu. Tutaj też laleczki trochę krzywo siedzą, siwka jest nieco prześwietlona, lecz poza tym fotka mi się podoba. Zatęskniłam za scenkami, zabawą, robieniem przejażdżek dla plastikowych ludzików i w ogóle wczuciem się w to wszystko. Myślę, że kobyłom bardzo dobrze zrobił taki wyjazd w teren, Sasha na emeryturze mało pracuje, a całkowite odstawienie od jakiegokolwiek bardziej angażującego ruchu też nie jest dobre, za to Columbia leniła się bez przyczyny, trochę przytyła, ale nie utraciła przez to swojego iberyjskiego wdzięku.


Swego czasu klacze za sobą nie przepadały, ale teraz nawet się lubią. Myślę, że to za sprawą rotacji w stadzie, przybyło sporo nowych koni, w stajni powstały nowe kwatery i z różnych względów po prostu nie mogę wymyślić jakich dziewczyny musiały stać razem. Ich relacje nie były mocno nieprzyjazne, lecz na pastwisku, każdy, kto miał oczy, widział, że nie warto z własnej woli łączyć tych dwóch. Teraz jednak się kolegują, nawet w większym stadzie mają do siebie szacunek, iskają się, są uprzejme i mało kiedy dochodzi do kopania, czy gryzienia. W upalne dni odganiają od siebie muchy.


   Przenieśmy się teraz do lasu, w którym żyją półdzikie konie. Mimo braku palącego słońca, kopytne nadal chętnie wchodzą do rzeki, aby się ochłodzić, czy po prostu pobawić. To samo zrobił dziś Frydlant oraz Frankenstein.
Zdjęcie Frytka nie jest super, lecz nie jest też złe. Ma coś w sobie, myślę, że mogłabym wyciągnąć z niego więcej, ale jestem trochę leniwa i daję Wam prawie surowe ujęcia.


Frank na wielkiej skale.


A tutaj dołącza do niego Frytek. Nie sądziłam, że ogiery tak dobrze się ze sobą dogadają. Na zdjęcia wybierałam konie, które dawno nie opuszczały farmy, a przy okazji są dynamiczne. Na początku miałam trochę meh biorąc tę dwójkę, ale teraz wiem, że było warto. Na koniec jeszcze fotka z brodzenia. Prawie zawału dostałam, gdy Frydlant postanowił się położyć to znaczy wywrócił się w dość szybko płynącej rzece :))).


   Mam nadzieję, że taki krótki reportaż Wam się spodobał. Trochę się wczułam i teraz sobie myślę, że chętnie robiłabym to częściej... A jak wyjdzie, zobaczymy. :D
    Możliwe, że z okazji Halołin i Zaduszek, na blog wpadnie opowiadanie, niekoniecznie o tematyce końskiej, ale będzie magicznie i wciąż o zwierzątkach. <3

11 komentarzy:

  1. Ojej, jak ja dawno nie czytałam opowiadań "z życia stajni". Pisz więcej takich postów! :) A zdjęcia są bardzo jesienne, podoba mi się trzecie, bardzo ładny kadr! Ja zasadniczo rzadko się do tego przyznaję, ale chyba każda moja figurka ma charakter i to jest koło napędowe do rozmyślania o różnych interakcjach które mogłyby zachodzić między moimi modelami. :D Chyba zostało mi to z czasów gdy byłam młodsza i zbierałam Schleichy rodzinkami (każdy miał swoje imię).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło to słyszeć! <3 Ja do tej pory znałam ich imiona, wiek, ale nie przywiązywałam do tego większej uwagi. Dopiero ostatnio na tym plenerze, naszło mnie, aby coś więcej o nich napisać i dalej samo poszło. Z kolei nigdy nie miałam rodzin, ale i tak każdy się czymś charakteryzował. Teraz te najstarsze modele faktycznie odgrywają wiekowe postacie, a reszta różnie.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Sasha i Columbia pięknie wyszło na zdjęciu, jak stały na pastwisku :). Reszta zdjęć również śliczna!
    Fajny taki reportażyk. Co do takich następnych to ważne, aby Tobie to sprawiało radość :). (ale chętnie sobie poczytam więcej takich c:)
    Pozdrawiam ciepło i czekam na Halołinowy post :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! <3 Też nie mogę się doczekać opowiadania halloweenowego oraz następnych historyjek. :D
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Ah, uwielbiam takie stajenne posty! Swego czasu sama takie pisałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, czytałam z ciekawością! Cieszę się, że moje opowiadania również Ci się podobają! <3
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Bardzo ładne zdjęcia <33 Niezwykle do gustu przypadła mi fotka Tin Tina, śliczna jest ^^
    Opowiadanie też wyszło świetnie, dzięki niemu zdjęcia nabierają takiego większego znaczenia. No nigdy nie wyrosnę z tego typu rzeczy x)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też najbardziej lubię zdjęcie Tin Tina, bardzo wietrznie wtedy było i tylko on się załapał na fotę w tamtym miejscu. Kolejny raz dziękuję i pozdrawiam!

      Usuń
    2. Najbardziej podoba ją mi się trzy pierwsze zdjęcia, wszystko dzięki kolorystyce. Mimo że nie zwracałaś uwagi na skalę, co stwierdziłaś na początku, do wszystkich zdjęć poza pierwszym tło bardzo pasuje i można uznać to za codzienność modeli uchwyconą na zdjęciach. Zwłaszcza podoba mi się przejażdżka po lesie. Przeswietlony zad prawie nie przeszkadza, gdyby nie podpis nie zwróciłabym nawet na niego uwagi. Jestem za tym, żeby takie scenki rodzajowe częściej się pojawiały na blogu :D

      Usuń
  5. Bardzo podobają mi się pierwsze trzy zdjęcia. Mają świetną kolorystykę. Co do pozostałych, to mimo źe nie zwracałaś uwagi na tło, bardzo do niego pasują. Nie podoba mi się tylko to, że na jednym Szwarcwald wygląda jakby spadał ze skały. Poza tym to faktycznie wygląda jak scenki z życia modeli. Najbardziej podoba mi się fotka z przejażdżki. Prześwietlony zad właściwie nie przeszkadza, gdyby nie podpis to bym nie zauważyła. Ogólnie ma w sobie jakiś taki klimat... i to mnie w tym zdjęciu urzekło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezmiernie miło mi się to czyta. <3 Świetnie się przy tym bawiłam i jeszcze nieraz coś takiego stworzę. :D

      Usuń