Miałam napisać ładny post o nowym mustangu, ale jakoś mi się nie chce. Dodam zdjęcia i może krótkie opisy. Lacri jest w sumie bodziakiem, ale do mega bodziaka sporo jej brakuje. Ma ułamaną, ale naprawioną nogę i jest poobdzierana, lecz nie jestem w stanie jej sklasyfikować, jako koń w złym stanie. xD W sumie Crimson i Clover też nie, chyba coś ze mną nie tak. :p Są po prostu zmęczone życiem.
Cudownie wygląda w słońcu, te cienie i gra kolorów, po prostu ach...
Kobył nie otrzymał w zestawie strzałek, kasztanów i masy zmarszczek. W porównaniu do takiego Secreta jest gładka, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Uważam, że Secretariat i Cali są mocno przerysowani. Nadal ich lubię, ale o wiele bardziej preferuję takie rzeźby, jak kobyła. Nie podoba mi się jej ogon, ten odstający. Jest zbyt gęsty, wygląda jak taki cukierek, za to pasma przyklejone do nogi są boskie, malowanie niestety mocno im szkodzi.
Tutaj widzimy ułamaną nogę.
I pyszczek. Jestem zachwycona, tym jak model wykorzystuje słońce. Malowanie kłody oceniam na 6+, gorzej z grzywą, lecz jestem pozytywnie zaskoczona. Bałam się, że Lacri będzie miała ten sam problem, co Sagr, czyli beznadziejne odbicie światła. Może po prostu nie potrafię robić mu zdjęć, ale ten koń jest masakryczny jeśli chodzi o jakiekolwiek ujęcie. O wiele lepiej wygląda na żywo. Za to klacz, mimo koloru wychodzi świetnie zawsze.
Wybaczcie mi ewentualne cienie na zdjęciu i ogólnie słabe tło. Miesiąc nie sprzyja mojemu ogrodowi, a ostatnio był jeszcze śnieg i robiłam jej fotki w jedynym suchym miejscu. Ostatni raz wykorzystywałam tę ścianę, gdy fociłam Clementine i bydło.
Ach, zakochałam się w tym oczku… c:
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy – ogon trochę mnie razi tym, że jedna część jest w powietrzu, a druga przylega płasko do nogi :c. Wykonanie grzywy kojarzy mi się z takim puchatym kucem, dokładniej z jednym kucem walijskim, który miał właśnie podobną grzywę, a na którym kilka lat temu jeździłam (w poprzedniej stajni), ale zmarł w grudniu – nawet nie wiem, jakim cudem, bo miał ok. 10 lat :(. Reszta jest super i gdybym miała okazję (czytać: więcej pieniędzy c:), to bym ją może nawet dołączyła do swojej kolekcji c:.
Pozdrawiam :)
Też nie przepadam za ogonkiem, ale finalnie dobrze współgra z resztą. Może gdyby malowanie było bardziej realistyczne, lepiej by wyszedł?
UsuńSzkoda kuca, skoro odszedł bez uprzedzenia, to mógł dostać kolki. :/
Mam nadzieję, że kiedyś spotkasz swoją okazję i ją dorwiesz.
Pozdrawiam!
Podoba mi się znacznie bardziej niż wcześniej i chyba jako o jedynym Hessiaku mogę powiedzieć, że jest według mnie śliczna!
OdpowiedzUsuńOoo nie spodziewałam się takiej opinii. :D W sumie dla mnie jest przeciętna, ale i tak bardzo dobra. :")
UsuńPozdrawiam!
Urocza jest. Zawsze mi się podobała i nawet się przymierzałam do zakupu kilka razy, ale nic z tego nie wyszło ostatecznie. Ja lubię rzeźby Hessa, miałam u siebie kilka, jednak żadna ze mną nie została. Stworzył jednak kilka takich moldów które chciałabym postawić na półce. Na przykład Lady Phase w jakimś fajnym malowaniu. Mimo wszystko jednak wolę Love biorąc pod uwagę artystów tworzących w tamtym okresie.
OdpowiedzUsuńKojarzyłam Love tylko z nazwiska, ale pooglądałam jej prace i muszę przyznać, że też mi się nieco bardziej podobają. Myślę, że w przyszłości jakieś jej dzieło do mnie trafi.
UsuńEh, znowu przyszła mi ochota na jakiegoś konika od pana Hessa (arabek wywędrował do nowego domu), bo mimo wszystko jego rzeźby mają w sobie to coś... a sama Lacrimosa ma do tego fajne, naturalne malowanie. Ładna kobyłka!
OdpowiedzUsuńZgodzę się, malowanie jest cudowne!
UsuńNigdy nie słyszałam o Hessie, ale Lacrimosa jest na swój sposób urocza. Faktycznie ta gładkość w niczym nie przeszkadza, choć kasztany mogłyby być dodane. Malowanie maści i odmian jest wprost cudowne, za to moim zdaniem spaprano robotę przy grzywie i ogonie. Jedne części falują w powietrzu, a drugie są na płask przyklejone do konia. Grzywa jakoś sterczy na wszystkie strony... Ale poza tym fajna zdobycz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sayto aka Łowca much
Masz rację. Krzywa i ogon nie wyglądają naturalnie i do tego ten kolor. Myślę, że to ujmuje nieco jej uroku. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!
UsuńŚwietny model, bardzo dobrze prezentuje się na zdjęciach, a "kontuzji" praktycznie nie widać ;) Mimo poprzednich opinii, mnie w sumie podoba się jej ogonek ;) W jakiej właściwie skali są modele Hessa? Już od kilku lat nie siedzę zbyt intensywnie w modelach i nigdy nie słyszałam o tej firmie, stąd pytanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Chris Hess to nieżyjący już rzeźbiarz, nie firma. Rzeźbił dla Breyer w różnych skalach, na pewno Traditional, Classic i o ile się nie mylę również wycofana skala Paddock Palls
UsuńDokładnie, Hess to rzeźbiarz, tworzył konie dla Breyera i stworzył wyżej przedstawioną Lacrimosę, jest ona w skali 1:!2.
UsuńPozdrawiam!