7/24/2023

Koty, motyle i konie - przegląd zdjęć.

-K-O-T-Y-

-Puma-

 Odkąd kupiłam aparat, w końcu mogę się spełniać w fotografii przyrody. Nigdy nie miałam w planach pogoni zza konikami polnymi czy innymi robakami, ale wyszło, jak wyszło. Sprzęt nie jest super górnolotny, ale o wiele lepszy niż telefon, nadal się go uczę. Do obróbki używam lightrooma na telefon, może kiedyś wykupię pełną wersję, ale po kolei. :p 
 Na wstępie mała fotogaleria kotów. W rolach głównych koty sąsiadów. Puma - czarny kocur o szalonym, ujmującym spojrzeniu (mój ulubieniec). Betsy, współlokatorka Pumpy. Bob ( tylko ja tak na niego mówię) kot dochodzący, pomieszkuje u siostry.


-Puma-

Nie mogę przejść obok niego obojętnie. Jest taki stoicki, spokojny mimo szalonego wyglądu. A na ogół nie lubię kotów.


-Bob, Bób, Bąbel-

Tutaj Bob zobaczył Zuzę (mojego psa), na co dzień jest królem podwórka, więc doznał szoku spotykając rudego lisa.


-Betsy-

Wygląda na taką, co nie pozwala sobą pomiatać. Ulubienica właścicielki.


-Puma-

-Z-A-W-O-D-Y-


 Dwa razy zawitałam na zawodach skokowych. Jedne w super ośrodku, białe płotki, nowiutka stajnia, podłoże, kostka, cud miód. Jestem tak bardzo dumna ze zdjęcia poniżej. Teoretycznie jest bardzo zwykłe, ale te delikatne promienie, galop, cienie. Cudownie się na to patrzy.


 Drugie z nich były mocno podwórkowe, ale ileż emocji ze sobą niosły! Przedstawione w kolorze. Zdradzę tylko, że ta łagodna para oczu, która na nas zerka zza murku, potrafi pokazać niezłe rogi. Mimo to amazonka szybko zgrała się z klaczą i pokazały swoje umiejętności. Zajęły 3 miejsce! Za to para numer dwa miała sporo problemów na parkurze i poza nim, jednak dla mnie, jako fotografa poszukującego sensacji była to niezła okazja do zrobienia kilku ciekawych ujęć. Nie pokażę wszystkich, bo nie chcę udostępniać twarzy zawodniczek, ale gniadosz bardzo zjawiskowo się prezentował. 



-M-O-T-Y-L-E- I -I-N-N-E-


-Rusałka pokrzywnik-

Piękny pokrzywnik, w tamtym roku nie udało mi się go spotkać. W tym całe stadko piło nektar z ogrodowych krzewów. 


-Kraśnik pięcioplamek (?)-

 Zainteresowanie motylami kiełkowało we mnie już w czasach gimnazjum/pierwszej klasy liceum. Ogólnie trochę brzydzą mnie takie stworzenia. O ile z motylami szybko się dogadałam, tak ćmy wywołują u mnie panikę, samo to jak wyglądają, siedząc, a co dopiero lecący osobnik. Pająków boję się o wiele mniej niż ciem. Nie wszystkie zdjęcia, które pokazuję, są obrobione, ale większość tak. Możliwe, że popełniłam błąd w opisie gatunku, proszę o wskazówkę, jeśli się gdzieś pomyliłam! 


-Polowiec szachownica-

Chodziłam za nim dwadzieścia minut w oczekiwaniu, aż usiądzie. Na dodatek był bardzo płochliwy.


-Przeplatka atalia-

Ten za to w ogóle nie zwracał na mnie uwagi, siedział spokojnie nawet, jak Zuza potrąciła łodygę kwiatka.


-Modraszek ikar-


-Modraszek ikar-


-Przestrojnik trawnik-


-Modraszek ikar-


-Karłątek leśny (?)-


-Przestrojnik jutrina-


-Jakiś żuk-


-Karłątek leśny (?)-




-Pszczoła-


-Barczatka napójka/napójka łąkowa-


-Rusałka pokrzywnik-


-Górówka meduza-


-Zorzynek rzeżuchowiec samiec (niestety przez słabe światło nie widać pomarańczu)-


-Rusałka żałobnik-

Mój ulubiony, piękny duży motyl i świetnych kolorach. Bardzo spokojny. Kiedy go zobaczyłam, nic innego się nie liczyło. Przepiękne spotkanie.


-Rusałka żałobnik-


-Ważki-


-Również brak identyfikacji-


-Bardzo ładne stworzenie, ale nie mogłam go zidentyfikować-


-Latolistek cytrynek samica-


-Rusałka pawik-

Wczoraj po raz pierwszy w tym roku zawitały w ogrodzie i pozostaną w nim do późnej jesieni. Bardzo je lubię ze względu na spokój, cierpliwie pozują.


-Rusałka pawik i przestrojnik jutrina-


-Maniola jutrina i pasikonik-


-Jeżu Drogi-


-Padalec-

-K-O-N-I-K-I-


-Mist-
she looks just like a dream

 Rzucone słowa na wiatr. I tylko ja wiem, ile serca im oddałam i wciąż oddaję. W tym roku siedziałam na koniu trzy może cztery razy. Oczywiście na M. Nie narzekam, nigdy nie należałam do grupy jeźdźców. Chociaż może był taki jeden rok, w którym świetnie pracowało mi się z Holi. Teraz jednak dziewczyna odchowuje dzieciaka, więc pozostały mi wspomnienia letnich porannych wypadów. To nieliczne z chwile na końskim grzbiecie, za którymi naprawdę tęsknię. 
 Po długiej, zimowej przerwie, pełnej niepewności i niejasności w kwestii dogadania się co do moich odwiedzin u kopytnych, jak widzicie, doszło do porozumienia. Chociaż nie jest już tak samo pod względem moich uczuć, bo faktycznie zeszły rok odbił się na mnie dość znacznie. Bo byłam tam dla tego jednego konia, a on był już tak zmęczony ludźmi, że nawet do mnie raz odwrócił się zadem, choć tylko przechodziłam. Ugryzła mnie więcej razy, niż wszystkie inne konie razem wzięte przez ostatnie dziesięć lat koniarstwa. Bolało. Ale w końcu nadeszła zima, u koni byłam w sumie trzy razy. I możecie zakładać, że podczas przerwy wyparłam je z życia całkowicie, ale nie. Nie było dnia w pracy, żebyśmy nie rozmawiali o kopytnych, nawet ci którzy się tym w ogólnie nie interesowali. Opowiadanie historii z dzieciństwa, wspominki dziadków, opowieści o swoich ulubieńcach. Dodatkowo każda możliwa apka z której korzystam jest przepełniona końmi, nie mogłam się od nich odciąć, właściwie też nigdy nie chciałam. Po prostu jeśli jest ci niewygodnie, próbujesz zmienić miejsce, ułożyć się tak, żeby było lepiej. I nadal wiele rzeczy mi nie pasuje, jako wolontariat naprawię zerwane ogrodzenie, pomogę przy kopytach, przy wecie jeśli trzeba. Bo niestety zależy mi na tych Burkach.


-Drilian-

 Po zimie nadeszła wiosna. Żadna pora roku mnie tak nie męczy, jak ona. W stadzie urodziły się trzy źrebaki - urocze klaczki. Bardzo ogniste i rozbrykane, miśki. Pierwsza była Droszka, druga Mo, trzecia D.


-Dolja i Droszka-

 Droszka była uważna, nie do końca ufna, ale teraz jest już super kompanem. Mohawk od początku cechowała się odwagą, odchodziła od Holi, z ciekawością podchodziła do człowieka i innych koni. Mówię tu o pierwszym dniu! D urodziła się ogromna, długonoga, ale niezwykle szczupła. W przyszłości będzie wysoką, smukłą klaczą. Jest ciekawska, otwarta na ludzi podobnie, jak siostry.


-Kawałek Holi i H-Mohawk-


-Damiana i jeszcze nie wiem, klacz na D-


-Droszka i Mo-


-Droszka-


-Holi i Heca, początek maja-

 Heca opuściła stado w wieku 32 lat i 9 miesięcy. Urodziła się 18 września 1990, zmarła 30 czerwca 2023. Właściwie do końca była rezolutna i pełna energii. Poznała swoją jedyną w stadzie wnuczkę, pożegnało ją całe stado. Śmierć to zawsze smutne wydarzenie, zazwyczaj od razu coś dziwnego w nas się budzi, kiedy słyszymy to słowo. Chyba najgorsze jest wtedy, kiedy nie jesteśmy gotowi na jej przyjście i zabranie naszego przyjaciela/rodziny. Ja byłam gotowa na odejście Hecy. Może to już doświadczenie w pożegnaniach ze zwierzętami, a może podejście do tego trudnego tematu. Bo w końcu tak wygląda krąg życia, coś się rodzi, coś umiera. Smutek będzie nam towarzyszył, bo odeszła spora część naszej, wspólnie pisanej historii, ale jeszcze przez jakiś czas nie zostanie zapomniana. 


-Heca-


-Śpiąca Heca-


-Mo-


-D i Damiana-


-Droszka-


-Droszka-


-Mo-


-Mist-

 Nadeszło lato, którego rozdział dopiero się pisze. Po smutnej jesieni i zimie nie ma już śladu. M jakby powróciła do siebie i do mnie. Dawno nie czułam takiej miłości bijącej od niej. I wiem, konie nie kochają, utwierdzam się w tym przekonaniu każdego dnia, ale wiecie. To ten rodzaj uczucia, kiedy wszystko wraca na swoje miejsce, stworzenie zachowuje się jak anioł i tak bardzo się cieszę, że dobrze się już czuje. Jest sobą bez napięć, fuczenia, któremu nie mogłam zapobiec. Ostatnio przychodzi się przywitać mimo że nic od niej nie chcę. Wyszła nawet z krzaków, kiedy ją zawołałam, a kompletnie nie miałam pojęcia, gdzie się chowa. 


-Mist na ostatnim wyjściu-


-Mist-

Tym którzy dotrwali do końca dziękuję. Dziś sporo prywaty, ale musiałam to też tutaj powiedzieć. Dzięki, że tu jesteście i do następnego! Na pożegnanie zdjęcie Smoka.


-Drags-

4 komentarze:

  1. Otworzyłam galerię, przeglądam kotki, motylki, a tu PAJĄK. No wiesz co? :P
    Żartuję oczywiście. Bardzo przyjemne fotki, szczególnie spodobał mi się Puma, jeżyk oraz oczywiście konie. Dobrze, że masz możliwość się z nimi widywać. Nie znam sprawy, ale od kiedy zaczęłaś wspominać, że coś się z tymi końskimi kontaktami dzieje - trzymałam kciuki.
    Heca - szczerze współczuję. I trochę zazdroszczę takiej umiejętności pogodzenia się z faktem, że coś się rodzi, coś umiera. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się być gotową na pożegnanie.
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się, czy nie napisać ostrzeżenia, ale w sumie nie są tak obrzydliwe, więc zrezygnowałam. :> Z konikami, jak to z konikami, kto nie miał dramy w stajni, ten nie jest w 100% koniarą (żart). Może jeśli przyjdzie mi żegnać M, będzie inaczej, ale zobaczymy. oby za dwadzieścia lat.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Woo ile ślicznych motylków! Popieram ćmy są gorsze od pająków.
    Kotki śliczne, jednak mina Boba wygrywa wszystko x).
    Zdjęcia z zawodów i koników są po prostu śliczne. Czarnobiałe ujęcie galopu i pyszczek Mo najbardziej przykuły moją uwagę ^^.
    Cieszę się, że twoje kontakty z konikami się polepszyły!
    Współczuje straty Hecy :c. Dożyła pięknego wieku i cieszę się, że udało jej się poznać wnuczkę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! Miło cię tutaj znów widzieć! <3

      Usuń