9/03/2023

Rodzina szwarcwaldzka i clydesdale Schleich.

   Cześć! Dziś krótko o moich (już nie) najnowszych modelach, nieco starszej generacji. Nigdy raczej nie polowałam na koniki z lat 2000-2010 ze względu na cenę. Wiadomo jeśli znalazłam jakiegoś zmęczonego życiem koniczka na lumpie to wzięłam, jakbym mogła tego nie zrobić, ale nie szukałam ich na siłę. W tym roku przepadłam napotykając na Jarmarku Dominikańskim witrynę z dziesiątkami schleichów. Skusiłam się na dwie niepełne rodzinki - koni szwarcwaldzkich oraz clydesdale.


Tabula

Klacz jest w bardzo dobrym stanie. Ma tylko kilka w miarę bladych otarć. Oba szwarcwaldy są wyprodukowane w Niemczech co jest dodatkowym plusem. Bardzo podobają mi się jej kopytka, są inne niż wszystkie, które do tej pory oglądałam. Już miałam pisać, że nie ma wymion, ale ma. Na środku brzucha. :p Nie ma strzałek ani kasztanów, rzeźba wygląda w miarę proporcjonalnie.



Źrebię jest większe niż typowe młodziaki wypuszczone przez Schleich, co może sugerować, że jest też nieco starsze. Stawiam, że przedstawia roczniaka. Ma bardziej sponiewierane ciałko. Brak strzałek i kasztanów. Kopyta od spodu wyglądają, jakby były podkute, ale nie są pomalowane. Ciekawy zabieg, w sumie do tej pory można spotkać roczne konie chodzące w zaprzęgu, orce itp. Może mały Mohawk też był do tego szykowany?

Mohawk


Musicie mi wybaczyć lekko prześwietlone zdjęcia.

 
Irma i Johnny

Na Janka czaiłam się bardzo długo, ale wypatrywałam raczej ofert z trzeciej ręki i w końcu jest. W stanie bardzo dobrym zasilił moją stawkę koni pociągowych. 


W sumie już nie podoba mi się tak bardzo, jak kiedyś, ale na razie ze mną zostanie. Może to po prostu wina marnego malowania? Głównie nie leży mi jego pysk.



Z kolei Irma pięknie wpasowała się w moją źrebaczkową półkę. Jak jedyna jest "made in china", ma trochę gorsze malowanie, zdecydowanie mniej staranne. 



W następnym poście źrebaczki z 1995! Dzięki za przeczytanie i do następnego. <3

2 komentarze: