Dziś o moich nowych cukierkach! Jakiś czas temu odwiedziłam niedzielne targowisko, oczywiście w poszukiwaniu modeli. Nie spodziewałam się, że znajdę takie cuda! Za bagatela 30 złotych do stajni BM wróciły ze mną dwa źrebaki hanowerskie i jeden holsztyński, do tego jeździec!
W drodze do domu byłam przekonana, że oba źrebaczki to araby, jakże niemile zaskoczona byłam, kiedy okazało się, że to hanowery. No bo z której strony...
Kupiłam je u dwóch różnych sprzedawców, różnią się nieco maścią, ciekawe. Jaśniejszy miał operację prostowania nogi, bo przez słońce mocno mu się odgięła w mojej kieszeni, ale dziś po dwóch tygodniach mogę z radością przyznać, że zabieg usztywnienia przyniósł zamierzane efekty i konik stoi prosto!
Ustalmy sobie, kobyłki to bliźniaczki, może Egzotyka jasna i Eteryka ciemna. Są córkami którejś z moich klaczy arabskich, zapewne kiedyś dowiecie się której. Zakładam, że ich ojcem jest Emir.
Model jest bardzo ładnie wyrzeźbiony, bardzo podoba mi się grzywa i pyszczek. Ciekawi mnie różnica maści, ale skoro ręcznie malowane, to w sumie wszystko zrozumiałe. Oba modele mają na brzuchu wybitą datę 1995, powstały w Niemczech.
Kolejnym nowym rezydentem jest źrebię holsztyńskie. Na imię ma Snowman i w moim świecie jest synem trakeńskiej Berliner Mangos (siwa klacz trakeńska turniejowa), ojca nie wybrałam, ale może będzie nim po prostu mój Szatan?
Właściwie nigdy nie chciałam tego konika (co za nowość), ale w sumie jest ładny, siwy i był tani. Ma kilka zadrapań, małe przebarwienie, ale osobiście mi to nie przeszkadza. Nabrał już wartości sentymentalnej. Jest nowością z 2018, wyprodukowany w Chinach. Ma trochę mały ganasz, zbyt proste czoło, ale widziałam gorsze sztuki. Poza tym podoba mi się jego poza i sylwetka, a może to po prostu słabość do siwków?
Wywarł na mnie wrażenie ciekawskiego, ale spokojnego konika, który w przyszłości będzie świetny w prowadzeniu. Dobrze mu z oczu patrzy.
Macie któregoś z tych koni w swojej kolekcji? Co o nich myślicie? Kolejny post będzie chyba małym tourem po kolekcji na półkach, luźniej, urodzinowo. Na dziś to tyle, dzięki za przeczytanie!
Gratuluje perełek! Oba są prześliczne! Jeśli chodzi o źrebaczka holsztyńskiego także uważam, że ma fajną i lekką sylwetkę. Rozważałam kiedyś jego zakup, ostatecznie zrezygnowałam w sumie nie wiem czemu x).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję bardzo! Jest niepozorny, trochę zapychacz, ale jakoś miło się na niego patrzy. Pozdrawiam!
UsuńGratulacje znalezienia źrebaczków :) Ja sama akurat za źrebakami nie przepadam - w kolekcji mam ich bardzo mało, no i nie zbieram już tej skali, bo wolę większe modele (łatwiej mi się zdjęcia robi wielkoludom). Tego źrebaczka hanowerskiego kojarzę tylko jako kasztanka? Także to malowanie mnie zaskoczyło i muszę przyznać, że jest o wiele ładniejsze!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja zazwyczaj na święta dostaję jakieś źrebaki, więc po czasie muszę im dokupić mamę, a czasami do mamy źrebaka i tak się kręci. :p Hmm może to i kasztan? Szczerze wątpię, żeby ktoś się bawił w customy na tych modelach, ale sam rozstrzał kolorystyczny jest zastanawiający. Może taka uroda starych figurek.
UsuńPozdrawiam!
Gratuluję! Siwy maluch jakoś mi nie leży. Chociaż czytałam kiedyś post, zdaje się u Braymere ("Greybies"? Chyba taki miał tytuł) z siwymi źrebakami, to jakoś tak... dziwnie :P
OdpowiedzUsuńZa to bliźniaczki arabskie/hanowerskie są przeurocze! Stare modele koni mają coś w sobie, a stare źrebaki to już w ogóle. Ostatnio kusisz, żeby też się wybrać na jakiś pchli targ...
Pozdrawiam cieplutko :D
Jak się tak zastanowić to masz rację, przecież żaden siwek nie rodzi się biały. Uznajmy więc, że to szybko siwiejący pół roczny konik. Takie już są po zrzuceniu puszku. :p Bliźniaki są świetne, zdecydowanie polecam iść spacerowo na jakiś targ. ;3
UsuńPozdrawiam!