Jin-Kryształ
Oficjalnie droga tworzenia Kryształu wcale nie była tak trudna i męcząca, jak myślałam na początku. Po prostu miał być kasztanowatym dereszem, a nie stalowosiwym, tarantem tobiano. Po pierwszej warstwie rudości, którą widzicie nieco poniżej myślałam, że koń wyleci przez okno, a wszystkie narzędzia zaraz za nim. Na szczęście powstrzymałam wewnętrzny ogień, zmyłam paskudę i zaczęłam od początku. Zebrałam około dziesięciu refek, które po połączeniu w całość stały się pierwowzorem Kryształa, choć nie ukrywam, że trochę i tak pozwoliłam się ponieść wyobraźni. Ale tylko trochę.
Jak widzicie nowy podkład był delikatnie szarawy, w późniejszym stadium zmieni odcień na stalowy.
Po kilku warstwach podkładu, który nakładałam pędzlem, nadszedł czas na odmiany. Wstępny zarys od razu tworzyłam farbą.
Nie byłam przekonana co do kształtu na kłodzie, jednak później zobaczycie, że nie miałam się o co martwić.
Na drugi dzień uznałam, że koń jest jednowymiarowy, brakowało mi głębi i cieni, stworzyłam nową mieszankę farb i zaczęłam nakładać. Okazało się, że jest sto razy ciemniejsza. Finalnie koń zmienił maść i chyba wyszło mu to na dobre, napewno nie na złe. Byłam przygotowana na nagłe zmiany koncepcji, zależało mi na tym, aby praca szła do przodu, nie do tyłu.
Zaczęłam kropkowanie, trochę z refki, niektóre z głowy. Cienie na przednich nogach powstały z głowy, dopiero później z referencji, ważne, że zgadza się z żywymi przedstawicielami.
Oczy są czarne, niestety nie miałam odpowiedniego pędzla, a i tak się namęczyłam. Nieco leniwie podeszłam do podwozia, na szczęście finalnie chłopak ma w miarę ładnie pomalowane genitalia. Kopytka są artystyczną wariacją, ale nie kują w oczy.
I na końcu fotografie w pełnej krasie.
Jestem bardzo zadowolona z efektu końcowego i dumna, że podołałam. Kryształ został zabezpieczony werniksem i stoi na półce, w końcu go nie nienawidzę. Ogromne podziękowania dla Oli Subride, która odpisywała na trudne pytania i z chęcią doradzała. <3
Pozwolę sobie skomentować "hurtowo", jako że mam tak potworne zaległości w komentowaniu (nie w czytaniu, tu jestem na bieżąco;)) że blogger prawdopodobnie skasowałby mnie za spam xD
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - jejku, jaki on jest śliczny! Wyróżnia się nietypową maścią, myślę że te kropki mocno wpływają na odbiór. Na tle tych fioletowych kwiatków w ogóle miodzio. Co do rad czy zwykłego modelarskiego small talku, polecam się na przyszłość :D
Odnosząc się do poprzednich wpisów... gratuluję świnek (mnie urzekła zwisłobrzucha, i wyglądem, i nazwą) oraz koni - moim faworytem jest achałek, ale muszę przyznać, że mini-conga klaczy arabskich ładnie się rozrasta i fajnie to wygląda! (Nie podpuszczam, ale widziałam na V ładną, rudą kasztankę :P).
No i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin bloga! Liczę na kolejne rocznice <3
Pozdrowionka!
Wow wow wow, nie dość że pierwszy custom to taki piękny! Podziwiam. A sesja na koniec wyszła świetnie!
OdpowiedzUsuń