Kolejna nowość, która do mnie dotarła to ogier marwari 2025. Oczarował mnie już na zdjęciach katalogowych, ale podchodziłam do niego z dystansem. W końcu to Schleich po erze pasztetu. Dobrze, wszyscy wiemy, że to figurki dla dzieci, ale to nie znaczy, że muszą tracić końskie kształty!
Na szczęście piękniś okazał się faktycznie piękny. O ile muł od razu wyglądał 10 na 10, to tutaj trzeba się przyjrzeć. Detale uciekają trochę przez białą maść konika. Jednak nie jest on całkowicie biały (poza ciapkami oczywiście). Ma zaróżowione miejsca, które faktycznie są mniej osierścione u jasnych koni. Słabizna, pyszczek, za łokciem i pęciny. Pożółkłe włosie ogona i grzywy też dodaje mu uroku. Szkoda, że grzywka jest jednolita, mogliby dodać delikatnie jaśniejsze pasemka.
Uszy są zawinięte, nie stykają się i mają w środku włoski. Są też żyły na pysku! Pysk bardzo ładny, detaliczny. Na ciele widać zmarszczki, wicherki oraz delikatny zarys żeber.
Serduszko! (Tu też padła decyzja o imieniu.)
Myślę, że w lepszym malowaniu może zyskać jeszcze więcej uroku.
Chyba poświęciłam mu trochę mniej słów, niż Japkoniowi, ale podoba mi się równie mocno!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz